sobota, 9 marca 2013

Seks i polityka

   Politycy od dawna doskonale wiedzą jakich haseł użyć by manipulować społeczeństwem. Aby wzbudzić emocje i poróżnić polaków, a tym samym osłabić przeciwników nawet najbardziej bzdurnych pomysłów, w naszym kraju wystarczy użyć w różnych odmianach słowa-klucza : antykatolik, prawdziwy polak, homoseksualista, prawdziwy patriota, tożsamość narodowa, condominium, ruski sługus, komuch itp. itd.
   Wprowadzenie do „dyskusji” tych i podobnych określeń powoduje, iż Polacy natychmiast skaczą sobie do gardeł i w wielkim zacietrzewieniu przestają używać własnego mózgu zastępując go hasłami, których znaczenia nawet nie rozumieją. Natychmiast zapominają, że życie jest dużo bardziej złożone a kiedy na siłę chcemy je uprościć zawsze w konsekwencji dostaniemy rykoszetem w łeb.

opętani seksem
     Pod koniec stycznia Sejm odrzucił trzy projekty ustaw w sprawie związków partnerskich: autorstwa PO, Ruchu Palikota i SLD. Przed głosowaniem minister sprawiedliwości Jarosław Gowin mówił, że projekty są sprzeczne z konstytucją, zaś premier namawiał do poparcia ich. Mimo apelu premiera, przeciwko projektowi Dunina zagłosowało 46 posłów PO, wśród nich byli m.in.: Jarosław Gowin, Elżbieta Radziszewska, Marek Biernacki, Jerzy Budnik, Andrzej Czerwiński, Joanna Fabisiak, John Godson, Andrzej Gut-Mostowy, Roman Kosecki, Jerzy Kozdroń, Antoni Mężydło, Konstanty Miodowicz, Kazimierz Plocke, Damian Raczkowski, Ireneusz Raś i Jacek Żlek. Czym kierowali się posłowie głosując przeciw? Otóż większość z nich deklarowała, że nie chcą tworzyć "furtki do zawierania małżeństw homoseksualnych". 

       Dyskusja o związkach partnerskich toczy się od dość dawna. Staram się śledzić jej przebieg, gdyż dostarcza wielu ciekawych obserwacji. Jedną z najciekawszych jest pierwsza reakcja na określenie „związek partnerski”. Zwykle pierwsze skojarzenie jest zależne od inteligencji, wykształcenia, wyobraźni i znajomości faktów. Zabawne jest, iż większość naszych posłów i polityków skojarzenia ma bardzo proste ... rzekł bym nieskomplikowane i niewyszukane. Dla socjologa ciekawy może okazać się również, iż im polityk bardziej "świętoszkowaty" i katolicki, tym częściej jego myśli krążą wokół seksu.

     O ile normalnie związki partnerskie kojarzą się z nieformalnym związkiem dwojga ludzi, taką niezarejestrowaną rodziną - o tyle polityk w pierwszym odruchu myśli o homoseksualistach, seksie bez dzieci i odmienności ... znowu najczęściej seksualnej. Jak to jest, że osoby od których społeczeństwo ma prawo wymagać dużej wyobraźni i szerokich horyzontów, okazują się tak ograniczone i jałowe w myśleniu o społeczeństwie i państwie? Trudno uwierzyć? Proszę bardzo, o to garść cytatów :

Krystyna Pawłowicz (PiS) : Szkoda czasu na analizę tych projektów, bo same założenia są absurdalne. Te projekty chcą małpować małżeństwo. Nie możemy sprzyjać ludziom, których najczęściej łączy tylko więź seksualna .
Jacek {Żlek (PO): Zrównując prawa związków partnerskich i małżeństw nie nakładamy na pary homoseksualne podstawowego obowiązku prokreacji, więc ja nie zgadzam się na takie prawo.
Franciszek Stefaniuk (PSL): deklarował, że jego partia kultywuje "ludowo-chrześcijańską tradycję" - PSL kieruje się ideową linią naszej formacji: przyszłość zdrowego społeczeństwa to wielodzietna rodzina. To, że istnieją jakieś odmienności, nie znaczy, że mamy ustępować przed rozpadem moralnym społeczeństwa.
Jonh Godson (PO): Podjąłem już decyzję i uważam, że PO w ogóle nie powinna zajmować się takimi sprawami.
Krystyna Pawłowicz (PiS): Społeczeństwo nie może fundować przywilejów jałowym, nietrwałym związkom osób, z których społeczeństwo nie ma pożytku, tylko ze względu na łącząca ich wieź seksualną. W relacjach homo nie ma pożycia, tylko jałowe użycie drugiego człowieka traktowanego jak przedmiot.
Tadeusz Woźniak (Solidarna Polska) : Te projekty mają na celu doprowadzenie do nienawiści między hetero- a homoseksualistami, zdeprecjonować rodzinę i zatrzeć różnicę między dobrem a złem.

polityczna viagra
     Do czego prowadzi taki sposób myślenia przekonaliśmy się już nie raz. Teraz to samo chcą nam sprzedać przy okazji związków partnerskich. Politycy kierując się swymi obsesjami i skrywanymi skrzętnie skłonnościami nie chcą lub nie mogą dostrzec społeczeństwa jako całości. W naszym kraju może być (szacunkowo) coś pomiędzy 200.000 a 2.000.000 konkubinatów, czyli inaczej mówiąc związków partnerskich. W miarę wiarygodne dane pochodzą z 2002 r., kiedy to GUS przeprowadził Narodowy Spis Powszechny. Doliczono się wtedy 198.025 związków partnerskich. Zdecydowana większość z nich to związki heteroseksualne. Wyników Narodowego Spisu Powszechnego z ubiegłego roku jeszcze nie opublikowano. Ludzie Ci, pełnoprawni obywatele i wyborcy, będąc zdrowi na umyśle i dorośli wybrali taką właśnie drogę w życiu. Uznali, że wolność i demokracja dają im mandat do życia w sposób jaki chcą, pod warunkiem jednak, że nie przeszkadzają w zawieraniu związków małżeńskich innym współobywatelom którym zaświadczenie z urzędu lub kruchty jest niezbędne do uzyskania spokoju sumienia. Nie wzięli tylko pod uwagę, że prawo w ich kraju stanowią ludzie w których mózgach pręży się ... penis zamiast mózgu.

     Smaczku całej sprawie dodaje fakt, iż grupą najbardziej zwalczającą związki partnerskie jest instytucja i jej zwolennicy, w której szeregach wykryto najwięcej w nowożytnej historii ludzkości afer pedofilskich.

kąpiel jest, a gdzie dziecko ?
     Manipulację społeczeństwem ułatwia niski poziom edukacji i ogólne lenistwo intelektualne. Mało kto zadaje sobie trud zrozumienia różnic pomiędzy związkami partnerskimi a publicznym seksem, pedofilią a homoseksualizmem, prawami obywatela a chaosem. W dobie durnych acz powszechnych mediów wystarczy raz krzyknąć, że "pedały chcą nam odebrać dzieci i uprawiać z nimi seks na ulicach" a słowa natychmiast trafia do milionów domów i co najgorsze trafią na podatny grunt Spróbuj teraz sprostować, że nie ukradłeś a zostałeś okradziony. To już nie jest takie łatwe.

     Ustawa miała ułatwić życie heteroseksualnym związkom partnerskim, zwykłym obywatelom którzy żyją i pracują w Polsce. Ludzie dali sobie jednak narzucić język debaty tym, którzy reprezentują postawę homofobiczną i wszędzie (ciekawe czemu) widzą Wielkiego Kutasa. I koniec - możliwość uzyskania jakiegokolwiek poparcia społecznego dla tego projektu zniknęła. Wystarczyło obudzić demony, Ludzie nawet nie zauważają, że broniąc mężnie własną piersią urojonym homoseksualistom „wstępu do raju”, podcinają gałąź na której siedzą. W imię walki z demonami sami sobie odbierają możliwość godnego życia. Walcząc ze „zboczeniem” i „demoralizacją” gotowi są na ołtarzu heroizmu położyć prawa swoje, swoich dzieci i wnuków. Kiedy obudzą się już w nowej rzeczywistości i przetrą oczy, usłyszą zapewne, że sami tego chcieli. I dobrze im tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz