niedziela, 24 lutego 2013

Odwracanie kota ...

   Zaczęło się od informacja o premiach jakie przyznali sobie nawzajem marszałek i wicemarszałkowie Sejmu a także „wierchuszka” Senatu. Premie otrzymali w listopadzie a fakt ten odkryli w styczniu - po informacjach prasowych. W międzyczasie kilku posłów sygnalizowało publicznie problem niskich zarobków polityków w Polsce. Jak dla mnie ktoś, kto nie zauważa pojawienia się na koncie bankowym 40 tysięcy złotych nie ma prawa narzekać na zarobki. Ale wygląda na to, że tylko ja tak myślę ...
nie przed szereg
    Samo przyznanie sobie premii w kontekście kryzysu i wyciskania z obywateli "ostatnich potów" (w ramach zaciskania pasa) już jest postawą budzącą moralne i etyczne wątpliwości. Do tego doszły reakcje nagrodzonych - od zdumienia że jakieś premie były, poprzez deklaracje przeznaczenia (i tu w zależności od instynktu politycznego i pazerności) części lub całości na cele charytatywne, aż po oburzenie na wtykanie nosa do kieszeni "jedynych pracujących solidnie" w RP.